Espresso z ubrań i słów, czyli wywiad z Natalią Łuczak – podcasterką, mamą i stylistką

W zeszłym roku poznałam osobę, która podobnie jak ja, pielęgnuje w sobie iskierki buntu. Jej energia do działania i zmieniania świata nieustannie mnie oczarowuje i inspiruje. Zwłaszcza, że robi to dwoma sposobami, które dla mnie nie są tak oczywiste – głosem i stylizacjami. Przeczytaj wywiad z Natalią Łuczak.

Kim jesteś ? Skąd przychodzisz? Co zabiera Ci najwięcej czasu? Z jaką misją postanowiłaś związać swoje działania?

Nazywam się Natalia Łuczak. Od 12 lat mieszkam w Warszawie. Pochodzę z Bytomia i czuję się Ślązaczką.

Kiedy myślę o tym, kim jestem, mam przed oczami nagranie video, na którym ja, nastolatka, na rodzinnych wakacjach nad morzem siedzę w knajpie. Z szafy muzycznej leci „Długość dźwięku samotności” Myslovitz, a ja z zamkniętymi oczami wyśpiewuję „I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat! Przede mną droga, którą znam, którą ja wybrałem sam!”. Czuję tam moc, wiarę i nadzieję. Czuję też dużo rzeczy do przepracowania. Silny jest to dla mnie obraz i bardzo nakręcający. W rodzinie jestem trochę czarną owcą. Myślę, że wynika to z tego, że nie biorę wszystkiego tak jak mi to zostało przedstawione, ale poddaję w wątpliwość i szukam odpowiedzi, a one doprowadzają mnie często do innych działań niż te pożądane i oczekiwane.

Jestem więc sobą i rozumiem to tak, że podążam za swoją autentycznością oraz, że dbam o siebie i swoją przestrzeń. Jestem partnerką mojego wspaniałego niemęża i mamą dwulatka, dzięki któremu poznałam nowe oblicze miłości. Mam dwa koty i psa. Uwielbiam sport – dużo tańczę, biegam i kiedy mogę uczęszczam na zajęcia boksu. W ten sposób karmię się endorfinami, które czyszczą moje różowe okulary. Tak, postrzegam rzeczywistość pozytywnie.

Jestem jedną z tych mam, które po urodzeniu dziecka czują, że muszą, ale to muszą coś zmienić. Coś nowego zrobić. Dostałam kosmicznej mocy, który kazała mi działać. Szukałam dla niej przestrzeni. Nie mogłam rzucić wszystkiego i zacząć od zera z własnym biznesem. Postanowiłam więc poszukać zajęcia po pracy. Słuchałam już dłuższy czas różnych podcastów. Nie znalazłam takiego, jakiego potrzebowałam w temacie macierzyńskim, więc zrobiłam własny. Tak powstał Podcast Hej Mama – otwarcie o macierzyństwie. Na dzień tego wywiadu opublikowałam ponad 40 odcinków z różnymi ekspertami i mamami w temacie rodzicielstwa bliskości, karmienia piersią, psychologii, rozszerzania diety, budowania odporności, adaptacji w żłobku, a najwięcej o biznesach zakładanych przez świeżo upieczone mamy. Podcast to alternatywa dla mam, które nie mają już czasu albo siły na czytanie, albo nie wiedzą, gdzie szukać informacji. Można go słuchać na spacerze, w czasie podróży samochodowych lub wykonując obowiązki domowe.

Podcast nie powstałby (albo nie powstałby tak szybko) bez kopa, którego dostałam od Justyny Krawczyk (www.jakbycszczesliwakobieta.pl). W związku z tym, że na drodze poszukiwań rozważałam opcję ukończenia kursu dla osobistych stylistek, moi przyjaciele kupili mi takowy na 30-te urodziny. To był jeden z najlepszych prezentów ever! Ogromna dawka wiedzy, ale przede wszystkim motywacji. Dostałam od Justyny tyle ciepła i pewności, że to, co chcę robić, to dobry kierunek. A chciałam zostać przy temacie karmienia piersią i ubierać mamy, które chcą karmić komfortowo, a jednocześnie wyglądać jak milion dolców 😉 Tak powstały moje usługi stylistyczne, które po drodze nieco ewoluowały. Kieruję je teraz zarówno do kobiet jak i mężczyzn, jednocześnie namawiając na minimalizm i podejście bardziej eko poprzez kupowanie od polskich producentów, fair trade lub w second handach.

Wiem, że macierzyństwo zmieniło kompletnie Twój styl życia. Czy znalazło to odbicie w Twojej garderobie? Jeśli tak, to jak to wyglądało? Nagła zmiana – przekopanie szafy i wyrzucenie „imprezowych” ciuszków czy raczej stopniowe przechodzenie w stronę ubrań ułatwiających np. karmienie?

Problem: „nie mam się w co ubrać” zamienił się na „nie mam się w co ubrać, żeby wygodnie karmić piersią i zakryć brzuszek po ciąży”. Rodziłam w maju, więc miałam łatwiej :). W wielu sytuacjach wystarczały mi letnie topy, w których łatwo można było wyciągnąć pierś górą. Do tego, kiedy ktoś chciał nam kupić prezent podsyłałam link do ubrań dla mam kp. Garderoba zapełniała się więc stopniowo. Po kursie, z nową wiedzą i potrzebą zminimalizowania ilości posiadanych rzeczy garderoba faktycznie się bardzo pomniejszyła, ale nadal były tam kategorie takie jak „do pracy” i „na imprezę” choć przyznaję, że podejmując decyzję zostawiałam te, w których łatwiej jest karmić.

Czy miało dla Ciebie znaczenie, w czym rodzisz? Dlaczego?

Miało i to ogromne! Musze na początku zaznaczyć, że ja się bardzo boję szpitali. Do tego smucił mnie widok zmęczonych kobiet, którym widać poporodowe majtki z siatki i w zbyt krótkich piżamach ze słonikami. To nie jest tak, że to ma być tabu i należy się tego wstydzić i zakrywać. Ja po prostu wierzę, że dbanie o siebie, o to, żeby się dobrze czuć odbywa się na wielu płaszczyznach. Dbamy o siebie w kontekście duchowym np. medytując lub odpoczywając, dbamy o to, co jemy, jak śpimy, uprawiamy sport, otaczamy się rzeczami, które lubimy. Myślę, że to, co ubieramy też wpływa na to, jak siebie postrzegamy i jak się ze sobą czujemy.

Poród to specyficzny czas. Życzę nam, żebyśmy nie musiały walczyć o swoje prawa i godność, ale wiemy, że wciąż w wielu miejscach musimy. Wydaje mi się, że kobieta czuje się pewniej w ubraniu z dobrego materiału, odpowiedniej długości, bez infantylnych grafik. Podejrzewam, że rozmówca może ją też nieświadomie inaczej wtedy odbierać. Do tego do szpitala przychodzi wiele obcych osób odwiedzać świeżo upieczone mamy. Takie odwiedziny są często krępujące dla współlokatorek, które leżą z obolałym kroczem, wielkimi podpaskami itp. Myślę, że odpowiednie ubranie zapewnia więcej komfortu i intymności również w takiej sytuacji. W zależności od przebiegu porodu właściwe ubranie to również możliwość szybkiego podania znieczulenia bez konieczności całkowitego obnażania się. To co było równie ważne dla mnie to możliwość łatwego karmienia i kangurowania. Poza tym, że ostatecznie udało mi się rodzić w wodzie to we wszystkich pozostałych sytuacjach moja sukienka do porodu z Granatovo sprawdziła się idealnie.

Jak wyglądało Twoje podejście do kp przed urodzeniem synka? Zmieniło się w trakcie? Jak wygląda teraz, kiedy już chyba możesz się nazwać długodystansową karmicielką?

Przyznam się, że moja wiedza o karmieniu była – delikatnie to ujmując – marna. Przez ilość zapamiętanych obrazów matek karmiących butelką czy to na ulicy czy w reklamach myślałam, że jest to nieodzowna część macierzyństwa. Zakładałam, że karmi się 3 miesiące, potem że jednak 6. Później moja koleżanka poleciła mi Hafiję i to zmieniło moje podejście do karmienia. Poczułam się jakbym doznała oświecenia. Kiedy minął połóg z ciężkim baby bluesem i bólem brodawek poczułam się gotowa do promowania karmienia w każdy możliwy sposób, bo spotkałam się i spotykam z tyloma mitami i szkodliwymi przekonaniami, że wciąż czuję, że jest jeszcze wiele do zrobienia w tym temacie. Dlatego zrobiłam sobie duży tatuaż matki karmiącej piersią na ramieniu, karmię piersią w miejscach publicznych, często rozmawiam o karmieniu, nagrywam o tym podcasty oraz kieruję moje usługi stylizacyjne do mam kp. Występuję też jako stylistka dla mam kp na targach – na przykład Mamaville razem z Milk & Love. Karmię już ponad dwa i pół roku i póki co zostaję przy myśli, aby karmić do samoodstawienia.

Czy uważasz, że jest w ogóle sens w kupowaniu ubrań specjalnie dostosowanych do karmienia piersią? I jeśli tak, to czy warto to robić już na etapie ciąży czy lepiej poczekać ?

Uważam, że jest sens szczególnie w zimnych porach roku. Bluzy do karmienia pozwalają na wygodne karmienie na dworze i to jest ogromne udogodnienie. Te ubrania są zresztą coraz ładniejsze 🙂

Jeżeli dla kobiety karmienie w miejscach publicznych jest z jakiegokolwiek powodu krepujące i przez to mają z dzieckiem nie wychodzić wcale albo wcześniej skończą karmić, to myślę, że w pierwszej kolejności to właśnie dla nich zostały stworzone te ubrania. Wiele z nich ma już zamki otwierane od góry i od dołu, co pozwala na minimalne odsłonięcie brodawki. Chciałabym tu jednak zaznaczyć, że mamy prawo karmić wszędzie i nie ma znaczenia, ile piersi jest przy tym widoczne. Piersi służą do karmienia i nie trzeba ich zasłaniać. Ubrania do karmienia mają nam ułatwiać, żebyśmy nie musiały przy tym odsłaniać całego brzucha i pleców zwłaszcza w chłodne dni lub żebyśmy nie miały porozciąganych wszystkich t-shirtów.

To, z czym warto poczekać do urodzenia dziecka, to większa liczba staników do karmienia. Nasze piersi mogą się nieco zmieniać w czasie i warto te zakupy w tym czasie rozłożyć. Najciekawiej i bardzo fachowo w tym temacie wypowiada się Wróżka Cycuszka, do której zainteresowane mamy odsyłam 🙂 wrozkacycuszka.pl

Które rozwiązania są dla Ciebie najwygodniejsze (w sensie zakładek, zamków czy guzików w ubraniach, w których da się karmić)?

Na początku najbardziej lubiłam magnes taki, jaki jest w sukienkach Granatowo. Emocje i zmęczenie, które towarzyszyły mi na początku macierzyńskiej drogi dały mi ostro popalić, nie chciałam wtedy wykonywać jakichkolwiek dodatkowych czynności. Jeden ruch ręką i sukienka sama się zapinała. Teraz jest mi już wszystko jedno i najczęściej decyduję się na zamki, które są bardzo dyskretne i często tak niewidoczne, że jak nie powiem, to ludzie nie wiedzą, że to, co mam na sobie zostało zaprojektowane do karmienia. Najmniej praktyczne są guziki. Odradzam je na każdym etapie karmienia. Zajmują za dużo czasu i w efekcie często po karmieniu mama zostaje z całą piersią odsłoniętą przez jakiś czas, co jest pewnie średnio dla niej komfortowe plus nieprzyjemne i pewnie niezdrowe w chłodne dni.

Minimalizm a ubranka dla dzieci. Da się? 

Da się. Zwłaszcza, że nowe są w moim odczuciu często w takich cenach, że mi po prostu szkoda kasy na coś, z czego moje dziecko zaraz wyrośnie. Nie wspominając o tym, że w między czasie zarzyga, obsika, pobrudzi pomidorową i pozdziera kolana. Po pierwsze staram się kupować używane albo w outletach, po drugie nie robię z mojego dziecka modela. Stawiam na praktyczność. Może jest mi łatwo, bo mam pralkę i suszarkę w związku z czym, jak brakuje ubrań, to jestem w stanie w dwie godziny przywrócić do szafy całą garderobę dziecka :).

A z drugiej strony – minimalizm a ubrania dla mamy. Czy to mam sens, w sytuacji, kiedy jesteśmy całymi dniami narażone na zabrudzenia – a to ulewanie, a to cieknące piersi, a to rozszerzanie diety… ? Nagrałaś świetny podcast o tzw. Ubraniach po domu.  Jaką filozofią kierujesz się w tym względzie?

Ma sens! Wiem, że nie zawsze się to uda, ale do ulewania najlepsze są pieluchy tetrowe, z którymi się długo nie rozstawałam. Kładłam je sobie na ramiona nie po to, żeby zasłaniać się przed światem, ale po to, żeby móc szybko reagować na zbliżające się ulanie. Na cieknące piersi polecam wkładki (zwłaszcza te wielorazowe). Przy rozszerzaniu diety brudzi się przede wszystkim dziecko. Ja zawsze mam obok mokry ręcznik, chusteczki albo jakieś ubranie, które i tak zaraz pójdzie do prania. Przewiduję i reaguję.

Przez długi czas ubranie, w którym miałam wyjść z domu wieszałam przy drzwiach wyjściowych. Dzięki temu unikałam ubrudzenia tego co „wyjściowe”, bo zakładałam to na dosłownie chwilkę przed wyjściem. To ważne, żeby kobieta czuła się dobrze ze sobą zarówno jako mama, ale też partnerka i po prostu kobieta. Cudownie, jeśli osiąga się to bez czynników zewnętrznych i tego wszystkim życzę. Jednak na nas ciągle coś wpływa – róbmy tak, żeby wpływało pozytywnie. Nie chodzi mi o to, żeby wydawać kupę kasy na to, co modne i trendy, ale o to, żeby z głową, pragmatyzmem i gustem wybierać w to, w czym czujemy się dobrze, co nam służy i w czym wyglądamy na wyspane (to ostatnie to cały sekret stylizacji ;p).
Co byś zaproponowała osobie, która nie lubi zakupów? Galerie handlowe ją przytłaczają, w sklepach internetowych nie potrafi wyobrazić danego ubrania na sobie?

Polecam konsultacje ze stylistką i wspólne zakupy. To jest w mojej ocenie świetna inwestycja, bo oszczędza czas i pieniądze, które wydajemy na ubrania, w których się ostatecznie źle czujemy albo w ogóle ich nie nosimy. Sklepy internetowe mają to do siebie, że ubrania możemy zakupić, przymierzyć z różnymi innymi z naszej garderoby i zwrócić. Nie musimy wtedy ruszać się z domu. W temacie sklepów bardzo wszystkich zachęcam do kupowania fair trade albo second hand. Są takie strony jak vinted.pl, gdzie znajdziecie dużo fajnych, używanych ubrań w dobrej cenie. Kupujcie też od polskich producentów szyjących w polskich szwalniach. Szukajcie promocji, pytajcie o zniżki. Da się.

Wiem, że jest czasem ciężko przy dziecku. Pamiętajcie, że dziecko ma też tatę. pozwólcie mu się nim opiekować w równym stopniu jak wy. Dbajcie o siebie, inwestujcie w siebie, kochajcie siebie. Reszta się jakoś wtedy ułoży 🙂

 

Czyż to nie jest fantastyczny pomysł – mieć zestaw ubrań, który po założeniu zadziała, jak mocna kawa? Albo taki, w którym miłość do samej siebie przyjdzie nam z łatwością? Uważam, że słowa, którymi same się określamy mają znaczenie, kształtują, to jak traktuje nas świat. Tak samo z zakładanymi ubraniami.

Podcastu Natalii możesz posłuchać tu www.hejmama.pl. Otul się słowami, espresso z ubrań i do przodu!