Ekstremalnie prosta i w 100% skuteczna metoda odpieluchowania

Ta ekstremalna metoda działa zawsze, nawet na najbardziej oporne, ale zdrowe dzieci. Żeby ją zastosować najlepiej powiedzieć sobie głośno „moje dziecko jest kompetentne do opanowania własnego pęcherza i zwieraczy”. I dać temu dziecku czas. To metoda zorientowana na dziecko i jego decyzyjność.

Kiedy wysadzać dziecko? Kiedy zdjąć dziecku pieluchę?

Gdy pisałam artykuł na ten temat do książki „Mamy dla mam”, dowiedziałam się, że lekarze mają znacznie większą tolerancję na dzieci z pieluchami niż ogół społeczeństwa. Wg autorytetów pełna kontrola nad zwieraczami rozwija się do 4 roku życia, a nad pęcherzem nawet do 5. Tak właśnie! Nawet przedszkolakom mogą się zdarzać wpadki i jest to w tzw. normie.


Samodzielność w temacie wypróżniania się dzieci osiągają w tak różnych momentach, że jedynym sposobem na rozpoznanie dogodnego jest obserwowanie. Dobrze jest zacząć, zapoznać dziecko z nocnikiem, gdy ono zacznie wykazywać zainteresowanie tematem, gdy będzie już chodzić i pewnie siedzieć. Część dzieci można więc zacząć wysadzać koło roczku. Nie znaczy to jednak, że już wtedy ma nastąpić pełne odpieluchowanie. Więcej oznak znajdziecie np. w artykule Alicji
https://mataja.pl/2015/02/gra-o-tron-pierwsze-starcie-kiedy-posadzic-dziedzica-na-nocniku/.

Czego potrzebuje dziecko, żeby się odpieluchować?

Nikt nie jest w stanie wyczuć za innego człowieka, że ten ma już pełen pęcherz. Możemy nauczyć się rozpoznawać pewne oznaki, nawet już u noworodków. Zwolennicy Naturalnej Higieny Niemowląt są w tym naprawdę nieźli. A jednak nigdy nie poczujemy za kogoś ani naglącej potrzeby z przepełnienia ani cudownej ulgi opróżnienia.

Nawet Ty, droga Matko, znająca swe dziecię najlepiej na świecie, nie zawsze jesteś w stanie rozpoznać, wyłapać odpowiedni moment. I umówmy się: gdyby to matki miały dyktować nam, kiedy mamy się wysikać, rodzilibyśmy się z przezroczystą skórą w okolicy pęcherza moczowego. Moje dziecko takowej transparentności nie ma, a Twoje?

Głęboki wdech i wydech, przypływ cierpliwości – „moje dziecko jest kompetentne” – potrzebuje jedynie czasu, może odrobiny przykładu oraz okazji, żeby się wykazać. Nadejdzie taki dzień, że dziecko samo zdecyduje się na ubranie majteczek i będzie się swojej decyzji trzymać. Obejdzie się bez wpadek, latania ze ścierą po domu czy pytania pięćdziesiąt razy dziennie czy mu się chce.

Jak?

Zaufaj dziecku. Nie potrzebujesz grających nocników, wymyślnych kar i nagród. Co więcej uwolnisz się od natrętnych myśli, że być może właśnie szkodzisz mięśniom dna miednicy zbyt wczesnym wysadzaniem. Po prostu oddaj tę decyzję osobie, której ona tak na prawdę dotyczy – Twojemu dziecku.

Warto jednak malucha w tym procesie wspierać. Jak to zrobić?

  1. Daj przykład
  2. Czytaj i rozmawiaj
  3. Udostępnij możliwości

Przykład

Dawanie przykładu może być mniej lub bardziej ekstremalne. Najprostszym sposobem, który jednak wymaga od rodzica największej akceptacji własnego ciała, jest pozwolenie dziecku na podglądnięcie nas, gdy korzystamy z toalety. Nie chodzi tu oczywiście o paradowanie przed dzieckiem z genitaliami na wierzchu, ale raczej o nie robienie z wypróżniania się tematów tabu.

Pozwólmy więc dziecku dowiedzieć się, do czego służy ten dziwny mebel łazienkowy i o co w nim tyle szumu.

Wiem, że dla wielu rodziców te krótkie momenty w łazience są jakby azylem, ostatnim bastionem wolności od dziecka. Myślę, że nic się nie stanie, jeśli raz się dziecko wpuści a raz nie. Bo to, że maluch będzie tam chciał z Wami chodzić, jest pewne. Połączmy więc dziecięcą potrzebę bliskości i ciekawości z walorami edukacyjnymi.

Zdaję sobie sprawę, że jest to dla niektórych zbyt kontrowersyjna propozycja. Tabu sikowo-kupowe, słusznie czy nie, jest bardzo silnie zakorzenione. Na szczęście mamy jeszcze do dyspozycji tajną broń.

Książeczki dla dzieci

Ich wybór jest naprawdę ogromny, więc sięgnijcie po coś, co może się najbardziej spodobać Twojemu dziecku. U nas sprawdził się jeden z rozdziałów z „Wielkiej Księgi Basi i Franka” (cz. I) – ten o pieluszce. Idealnie obrazuje proponowaną przeze mnie metodę. We Franku samoistnie rodzi się potrzeba, aby sikać tak jak tata – do toalety i po porostu to robi. Rolą rodziców nie jest zaś napominanie czy latanie za dzieckiem z nocnikiem, ale takie dostosowanie otoczenia, aby dziecku umożliwić samodzielność.

Daj możliwość

O tak, właśnie samodzielność. Tego przecież dla naszych dzieci chcemy. Stwórzmy, więc takie otoczenie, które zdobywanie tej samodzielności będzie wspierać. Niech nocnik będzie dostępny. A może też nakładka na toaletę z podestem? Niech maluch wie, gdzie są schowane majteczki i że może ich użyć zamiast pieluszki.

To jest najprostsze rozwiązanie, które wymaga także od rodzica sporo cierpliwości i znajomości własnych granic. Można próbować lekko uatrakcyjniać proces. Ofiarować dziecku nocnik jako wyjątkowo zapakowany prezent albo majteczki z motywem, który uwielbia.

Unikajmy jednak wprowadzania kar i nagród. Nawet same nagrody już są niebezpieczne, gdyż dla dziecka ich brak jest odczuwany tak samo dotkliwie jak kara. Przypomnij sobie to uczucie, kiedy opróżnisz przepełniony pęcherz? Czyż nie było to przyjemnie? Czysta cielesna radość. To właśnie jest nagrodą, naturalną konsekwencją sikania.

Nasza historia

Jedno odpieluchowanie już za nami. Trwało długo, choć zaczęliśmy wcześnie – tuż po tym, jak Młody nauczył się siadać. Kupiliśmy nocnik i wysadzaliśmy go tylko dlatego, że miał stałą porę kupy. Po prostu robił ją do nocnika od razu zamiast do pieluszki. Nie przyspieszyło to jednak całego procesu. Było wygodniejsze dla nas – mniej czyszczenia pupy, mniej prania.

Ostatecznie Młody pozbył się pieluchy sam. Po prostu któregoś dnia w okolicy 3 urodzin powiedział, że nie chce jej już, że woli majtki. I dostał je. Od tamtej pory generalnie korzystał z toalety lub nocnika. Zdarzyło mu się zagapić, być tak pochłoniętym zabawą, że zapomniał się i załatwił gdzieś już na trasie do łazienki. Były to może ze dwie takie sytuacje. Poza tym trzymał się swojej decyzji.

Wcześniej, latem, miałam okres zwątpienia czy moja metoda jest słuszna. Próbowałam sama zadecydować, że to już czas. Nie ubierałam mu pieluchy z myślą, że jak kilka razy się pomoczy, to zrozumie. Rozumiał, ale ewidentnie jego mózg nie był na to gotowy. Widocznie rozwój przebiegał w innych obszarach. Źle wspominam ten czas. Miałam w sobie pełno żalu i presji. A moje dziecko po prostu nie było jeszcze gotowe. Głupia pielucha czy też głupie przekonanie, że musimy się jej pozbyć niszczyło naszą relację.

Drugi raz nie będę napierać. Junior potrafi już siedzieć, ale nie sadzamy go jeszcze na nocniku. Zaczekamy aż będzie chodził. Być może przykład starszego brata zadziała pozytywnie, a może nie. Zobaczymy.

Pieluchy a środowisko

Nie byłabym w zgodzie z sobą, gdybym polecała cierpliwość w zakresie dopieluchowania, a jednocześnie nie wspomniałam o śmieciach, jakie to generuje. Osobiście staram się zminimalizować ilość odpadów, także pieluch. Zarówno przy Młodym, jak i teraz przy Juniorze używamy wielorazówek. Mamy otulacze i wkładamy w nie tetrę lub wkłady.

Oczywiście czasem zdarza się, że cały dzień używamy jednorazówek. W okresie chorób było to nawet częste. Teraz jednak wróciłam do dobrych praktyk. Choć muszę przyznać, że paradoksalnie najłatwiej mi zakładać pieluszki małym noworodkom i niemowlętom. Im dziecko większe, tym trudniej się robi i jednorazówki tym bardziej kuszą.

Mimo to zachęcam do używania pieluch wielorazowych. Nie jest to czarna magia, a każda pieluszka mniej się liczy. W dodatku są one szyte z przepięknych materiałów, aż się chce robić zdjęcia pup.

Proponuję metodę w 100% skuteczną, która w dodatku nie wymaga od rodzica wiele wysiłku. Wystarczy swoje dziecko obserwować i je wspierać. I zaufać mu. Tylko tyle i aż tyle.

Spodobało Ci się? A może wręcz przeciwnie? Udostępnij i zobacz, co powiedzą na to inni.