5 książeczek dla dzieci, które zagrażają spokojności rodzica

Prosi, żebym kolejny raz udawała kucyka i przyszła na czesanie do wypasionej stajni.  Albo po raz kolejny mam być złodziejem, który zostanie bohatersko schwytany przez policjanto-strażako-śmieciarza.  Albo po porostu czuję, jak swoim marudzeniem pobudzają te drażliwe obszary mózgu i zaraz wybuchnę.

Sięgam po ostatnią deskę ratunku: a może poczytamy?

Jeśli też tak masz, skorzystaj z mojego doświadczenia.

Nie każda książeczka jest gwarancją spokoju rodzica!

 

Zofia Stanecka „Wielka księga Basi i Franka 2”

Basia robi deszczyk... prysznicem

Byli podejrzanie cicho. Nie kręcili się pod nogami, gdy nakładałam makaron. Odłożyłam durszlak i zajrzałam do łazienki. Młodszy odkręcał wodę, a starszy kierował strumieniem prysznica na lustro, ręczniki, szlafroki… Woda spływała po ścianach, głowach, wsiąkała we włosy i ubrania moich dzieci. Za inspirację zabawy zostaje uznane opowiadanie „Deszczyk”. Co się nawykręcałam ręczników to moje, a opowiadanie weszło na czarna listę. W zbiorze jest jeszcze tekst o laptopie, który czytam z drżącym sercem.

Małgorzata Żółtaszek „Basałyk i Psotka idą do pracy cz II”

Dziadek pokazuje dzieciom, jak tworzyć odciski palców

Brokat na podłodze, przyklejony do mebli, przyczajony na okładkach książek, telefonach, w zagłębieniach kanapy, we włosach i w sosach, w zupie i w… w bieliźnie znaczy się. Rozdział o pracy detektywa policyjnego podsunął memu dziecku pomysł na poszukiwanie odcisków palców. Nie obyło się oczywiście bez argentoratu czyli proszku daktyloskopijnego, którym został mianowany złoty brokat.

Rascal „Przed twoim urodzeniem”

Jazda po tęczy na deskorolce

Gięcie druta, szycie ze skrawków materiału, lepienie z plasteliny i ciasta naleśnikowego czegoś na ludzki kształt – do tego zmusiło mnie moje dziecko pod wpływem tej lektury.  Nie byłoby to jeszcze takie straszne, gdyby nie to, że przy każdym czytaniu książka wyciska mi łzy z oczu. Podwójna nominacja!

Ulf Stark „Jak tata się z nami bawił”

Gdzie by tu schować złoty kluczyk?

Nie chcę Wam zdradzać treści, ale po lekturze tej książki u Młodego pojawił się lęk przed gubieniem różnych przedmiotów w najgłębszych czeluściach, jakie mamy w domu i nie mam tu na myśli tej Narni za szafą. Przeczytana raz, dla mnie świetna, dla Młodego traumatyczna.

Maciek Blaźniak „Ziemia do Jadzi”

Co jest potrzebne, aby zbudować w pełni sprawną rakietę kosmiczną?

Rakieta z kartonu, zamek z mostem zwodzonym, robot, telewizor czy inny toster.  Ta książka wyzwoliła u Młodego niepohamowaną miłość do kartonu wszelkiej. Jasna strona księżyca – dzieć jest w stanie zająć się sobą przez chwilę, ciemna strona – nie możemy wyrzucić żadnego kartonu, bo albo już czymś albo wkrótce się czymś stanie.

Żeby to wszystko opisać, musiałam naprawdę usunąć kilka kartonów zagradzających mi drogę do biurka. Dlatego ostrzegam – książeczki dla dzieci bywają niebezpieczne. Wyglądają niewinnie, obiecują chwilę wytchnienia, a potem… atakują znienacka!

Mrugam jednak okiem porozumiewawczo: są to książki, które równie dobrze dodałabym w polecanych.

Jeśli szukasz czegoś całkiem innego, zapraszam po opowiadanie mojego autorstwa. Choć przyznaję z ręką na sercu – nie odpowiadam za kreatywność, jaką może obudzić w Twoim (i tak już zapewne bardzo kreatywnym) dziecku 😉